Ancoron
WidowMaker
Dołączył: 21 Kwi 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z domu pod pękniętym niebem
|
Wysłany: Nie 12:12, 25 Lut 2018 Temat postu: Kiedyś i teraz |
|
|
Kiedyś zakochani wyznali sobie miłość na zamarźniętym jeziorze. W dużych, błękitnych oczach dziewczyny pojawiły się łzy wzruszenia, z czułością objęła partnera i po chwili z rozmachem obaliła go na taflę. Zgodnie zachichotali i złączyli usta w szczerym pocałunku. Byli dla siebie wszystkim, po wieki wieków, razem stanowili piękną całość. Zresztą od zawsze ich ku sobie ciągnęło, od dziecka trzymali razem i przyjaźnili, a uczucie dojrzewało.
Teraz grupka dzieciaków z okrutnym wizgiem, w rytmie muzyki, gna na łyżwach po jeziorze. Małolaty korzystające z przerwy w nauce, postanawiające odstresować przy jednoczesnym popisywaniu. Popychają się, wyzywają, krzyczą, co chwilę ktoś ląduje na tyłku w akompaniamencie śmiechów pozostałych. Najwięcej uwagi przyciąga para. On, zaborczy i zazdrosny, łypiący złowrogim spojrzeniem na każdego, kto odważy zerknąć na wybrankę jego serca. Ona, cicha myszka, nieśmiała i wyautowana, z podbitym przez niego okiem, niezdolna do jakiejkolwiek skargi, po prostu zniewolona, smutna i pozbawiona chęci. Jest dla niej jak rak. Z trwogą zerka czy nikt nie podejdzie zbyt blisko, bo wtedy on zdolny byłby do ataku.
Kiedyś wtuleni leżeli na lodzie, ona kryła się w jego ramionach przed drobinami lodu miotanymi przez wiatr, wdychała jego zapach i czuła miarowe bicie jego serca. On patrzył na nią z bezgraniczną czułością i głaskał po włosach, co chwilę zasypując jej twarz gorącymi pocałunkami. Odwzajemniała je z chęcią, panujący wokół ziąb nie był w stanie ostudzić gorąca zakochanych serc. Z ust unosiły się strużki pary, twarze rozjaśnione w uśmiechach, oczy patrzące z bezgranicznym uczuciem.
Teraz ona zostaje przez niego brutalnie popchnięta, pada na lód, czując ból skręcanej kostki. Wszystko przez to, że spojrzała na innego. Pozostali widzą jak ukochany przyklęka przy wybrance swego serca i ją obejmuje, pomagając wstać. Uderza jej głową z rozmachem o taflę, ona traci zmysły. "Jeszcze raz, a cię zabiję" słyszy jego złowrogi szept. Chce płakać, ale pozbyła się już wszystkich łez, pozostała jedynie pustka w głębi jej serca i pierwotny strach.
Kiedyś pokrywa lodowa na jeziorze zaczęła pękać pod ich ciężarem. Rzucili do ucieczki, gnali napędzani strachem. Wtedy ona znikła mu z oczu, zapadła. Zniknęła w lodowatej głębinie. Krzyknął z przestrachem, lecz nie zawahał się nawet przez moment, błyskawicznie rzucił na miejsce, gdzie zniknęła i wskoczył za nią. Lodowata woda złamała w nim ducha, niemal wypuścił z płuc powietrze, rozglądając za nią w panice. Czas upływał, lecz nigdzie nie był w stanie jej zauważyć. Próbował, nie chciał skapitulować. Trwało to długo, gdy ostatecznie skończył zapłakany, w hipotermii na powierzchni. Nigdy nie znaleziono jej zwłok.
Teraz uderzenie załamało lód. Dziewczyna z ulgą przyjęła morskie odmęty, czując jak woda i jej chłód tulą ciało do snu, ze spokojem otworzyła usta, zamykając oczy i czekając na kres, powoli opadając w kierunku dna. On z furią odsuwał się od pękającego lodu, wściekły na nią za to, uważający, iż zrobiła to specjalnie i aż dyszący z nienawiści. Nawet nie próbował jej ratować, za bardzo cenił samego siebie.
Kiedyś w rocznicę śmierci ukochanej powrócił nad jezioro, pogrążony w depresji i cierpieniu, z łzami w oczach. Ze spokojem w sercu wyciągnął rewolwer i strzelił w lód pod sobą, kilkakrotnie. Tafla się załamała, z ulgą opadał na dno, nie tracąc czasu, po raz pierwszy od roku się cieszył, zmierzał na spotkanie z ukochaną. Wkrótce zabrakło mu tlenu, a ciało odmówiło współpracy. W ostatnim odruchu przytomności ujrzał przezroczystą sylwetkę swojej ukochanej i uśmiechnął. Nigdy nie znaleziono jego zwłok.
Teraz dziewczyna zaczynała tracić świadomość, gdy silne ramię objęło ją w talii, zmierzała z powrotem na powierzchnię, nie chcąc tego. Spojrzała na wybawcę, on zerkał na nią z czułością, dziwnie blady i nienaturalnie przezroczysty. Zaledwie sekundy i dotarła na powierzchnię, wyniesiona delikatnie. On z furią ruszyl w jej kierunku, ponownie przestraszonej, oczekującej kary.
- Co ty sobie myślałaś, suko? - wyharczał z wściekłością, kipiąc gniewem.
Wtedy... Wtedy lód się pod nim zarwał, zniknął sprzed oczu dziewczyny i już nie wypłynął. Znaleziono jego zwłoki następnego dnia, dalej z grymasem nienawiści. Ona miała duże, błękitne oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|